Z ust szatyna wydobywa się tylko cichy jęk. Wiedziałam,że tak będzie. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę. Oddech zielonookiego zamienia się w dyszenie. Marszczę dziwnie brwi.
-Może to tylko coś przelotnego?-pyta speszony.
Zaciskam mocno wargi i oczy,aby nie wybuchnąć płaczem. Czuję jak ręka Lena wędruje na moje usta. Kciukiem pociera moją wargę.
-Przepraszam.-szepczę i wychodzę. Opuszczam go,całego oszołomionego.
Kropelki deszczu spływają po moich wlosach. Zaczęrpnęłam ze świstem powietrze i zaczęłam głęboko,głośno oddychać. Ręka gubiła się w burzy włosów. Szłam pomiędzy drzewami i ludźmi,którzy unikali deszczu. Zakochane pary. Ja zakochałam się bez wzajemności. A może to zauroczenie?
-Violetta!-słyszę donośny krzyk mojego imienia. Napięcia się obracam. Widzę Leona. Głęboko oddycha. Stoi daleko. Jego koszula lekko powiewa,włosy są w nieładzie. Podbiega do mnie. Jesteśmy oboje zmoczeni,dosłownie.
Ujmuje moją twarz dłonią. Przybliża się do mnie i łączy nasze usta w czułym i namiętnym pocałunku. Chciałabym,aby ta chwila trwała ciągle.
Nasze usta oddalaja się od siebie. Momentalnie się uśmiecham pod nosem. Zawieszam obie ręce na szyje Leona. Stoimy na środku uliczki w parku. Niektórzy ludzie dziwnie się na nas patrzą. My to ignorujemy. Liczymy się tylko my.
-Kocham cię.-szepczę w stronę Leona. On uśmiecha się jak najszerzej się da i dwoma rękoma chwyta mojej tali.
-Ja ciebie bardziej.
Wtulona w tors Leona siedzę na kanapie. Opuszkami palców błądze po jego umięśnionym torsie. To jest takie dziwne. Jeszcze 3 miesiące temu się nie lubiliśmy,a teraz? Jesteśmy razem.
-O czym myślisz,kochanie?-pyta szatyn,a ja cicho pomrukuje i jeszcze mocniej przykładam głowę do jego ciała.
-O naszym związku.-podnoszę głowę.-Kochasz mnie?
Zielonooki uśmiecha się,tak aby ukryć jąkanie. Czy coś jest nie tak? Nie kocha mnie? Nie,Violetta. Gdyby cię nie kochał nie pobiegły za tobą i nie pocałował. No,to o co mu chodzi? Ja kompletnie nie rozumiem facetów i ich sposobów na myślenie.
-Jasne.-odpowiada,ale w jego glosie czuję niepewność,tak jakby skłamał mi prosto w oczy.
-Czemu kłamiesz?-pytam,marszcąc brwi. Teraz siedzę na kanapie,zamiast leżec na Leonie. Patrzę mu dokładnie prosto w oczy. Tak jakby znowu wszystko się popsuło. To chory żart,tak? Albo sen,proszę uszczypnijcie mnie. Ja wiem,że to sen.
Szatyn przełyka głośno ślinę,marszcząc czoło.
-Ja nie kłamię.-duczy. Wzrok przenosi na okno za mną. Jego ciało zaczyna się lekko trzęść. Obracam się i widzę ponownie ją. Nie. Ja tam idę. Wiem,że to nie jest moja matka. Życie to nie jest gra,a przynajmniej moje.
-Violetta!-krzyczy głośno Leon.-Co ty chcesz zrobić?!
-Doigrać się z tą kobietą.
Moje wysokie buty drepczą po trawie i przy okazji kwiatuszkach. Widzę kobietę. Stoi nawet mnie nie widząc. Podchodzę do niej. Chwytam ręką jej szyję i zaczynam dusić. Krztusi się. Robi się cała czerwona. Lekko opada na podłogę. Mocniej ściskam szyję.
-Kim jesteś?!-syczę. Z daleka widzę,że podbiega do mnie Leon. Jedną ręką dotykam jej skóry. To materiał. Ciągne "skórę" z twarzy. Zdejmuje się,a pod nią widzę ją. Po wielu latach. Zabiła ich. Moją trójkę najwspanialszych osób w życiu. Do moich oczu napływają łzy. Nie mogę ich powstrzymać. Moje policzki są czerwone od płaczu. Zdejmuję rękę z szyi kobiety. Miejsce po mojej dłoni jest całe fioletowe.
-Idiotka.-gdy tylko słyszę ten ochrypły głos z jej ust moje ciao gotuje się i momentalnie pcham ją na ziemię.
-Ty jesteś idiotką! To ty zmarnowałaś mi życie! Powinnaś się tego wstydzić!-wrzeszczę. Zaczynam ciągnąć jej włosy. Moje serce pęka na miliony kawałeczków,a ja robiąc to cicho szlocham.
-Jesteś moją babcią.-szepczę.
Naciskam czerwony przycisk i wzdycham patrząc w stronę Leona. Chowam telefon do kieszeni.
-Musimy jeszcze kilka spraw sobie wyjaśnić.
-Wiem.-odpowiada Leon i zbliża się do mnie z uśmiechem na twarzy. Kcukiem przejeżdża po moim ciele.
-Dokończymy to wieczorem.-mówię w jego stronę i podchodzę do jednego z policjantów,który zbliża się w naszą stronę.
-Kochanie.-mruczy Leon i palcem odpina moją sukienkę. Jęcze zła. Zasuwam zamek i posyłam szatynowi srogie spojrzenie.
-Nie chcę jeszcze dziecka.-prycham i odwracam sie. On jednak nie daje za wygraną. Wargi zanurza w mojej szyi. Przechylam ją lekko w tył i mruczę zachwycona. Obracam się i całuję go czule w usta. Przenosimy się na kanapę.
-Violetka!-drzwi trzaskają,a my z Leonem natychmiast wstajemy. Cali dyszymy. Przed nami staje moja przyjaciółka-Ludmiła. Zaczyna się śmiać.
-Już?Tak szybko? Dopiero jessteście razem od dzisiaj i już chcecie dziecko?
Oboje zaczynamy się śmiać.
-Skąd wiesz,że jesteśmy razem?
-Bo się całowaliście?-odpowiada blondynka,patrząc kącikiem oka na ślad na szyi po Leonie. Zakrywam go skrawkiem sukienki i odchrząkuje.
-Możesz nas zostawić na osobności,Leon? Chciałybyśmy trochę z Ludmiłą poplotkować,no wiesz. Ludmiła zna wszystkie trendy na te lato. I opowie jak tam związek tej Chinki z tym amerykanem,bo się ciągle zdradzali,wiec wiesz...-nie dokańczajac mi Leon wyszedł,zostawiajac nas same.
-No,to pora,na plotkowanie!-piszczy uradowana i wyjmuje z torebki dwadzieścia gazet.
Następnego Dnia:
Budzę się wtulona w tors Leona. Jego włosy są w nieładzie,a jego usta lekko otwarte. Uśmiecham się lekko pod nosem. Nakładam na siebie różowy szlafroczek i schodzę na dół. Wyjmuję patelnie i zaczynam szykować jajka.
-Moja księżniczka.-słyszę ochrypły głos Leona. Obejmuje mnie od tyłu w tali i całuje w policzek. Odchodzi i zaczyna rozkładać naczynia,oraz widelce i noże. Tak bardzo się cieszę,że mam takiego pomocnego chłopaka.
Ubrana w odpowiedni zestaw wychodzę z domu. Po kilku minutach jestem już w mojej ulubionej kawiarni i zasiadam obok uradowanej Ferro. W ręce trzyma pudrową torebkę. Jej usta jak zwykle czerwone,a rzęsy mocno podkreślone. Tradycyjna Ludmiła.
-A więc jak tam z Leonem?-zaczyna z chytrym uśmeiszkiem Ludmiła. Widać,że dzisiaj jest bardzo szczęśliwa.-Bo ja poznałam kogoś nowego.
-To bardzo się cieszę.-komentuję. Do naszego stolika podchodzi kelnerka. Zamawiam cappucino,a Ludmiła to samo. Wzdycham. Patrzę na obrazy powieszone niedawno na ścianie w kawiarni. Idealnie pasują do wnętrza. Róża,kawa,gdy raptem widzę Leona. Tak jakby na kogoś czekał.
-Ludmiła.-szepczę,a blondynka patrzy w stronę,którą jej wskazuje. Obie marszczymy brwi i posyłamy sobie spojrzenie. Po kilku sekundach podchodzi do niego dziewczyna i oboje się całują.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Serio?
2 komentarze?
To są jajca jakieś tak?
Zazwyczaj po dwóch dniach już było 5 kom,a nie 2!
Jestem dosyć zła na was.
Dlatego macie 8.
Emily ♥
Mamy Leonette, ale chyba nie na długo,co? Zaraz się rozstaną po tym co zobaczyła V. A może to wszystko to jeden wielki popieprzony sen?
OdpowiedzUsuńCo to za dziewczyna? Dlaczego on kłamie mówiąc, że ją kocha? Nie jest szczery. A może kocha, ale ma kogoś na boku i dlatego tak się zachowuje?
Zajebisty.
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Nie zabije! ♥
OdpowiedzUsuńA JEDNAK ZAMORDUJE!
UsuńBOLEŚNIE!
Jak mogłaś?!
Ja się na rade miejską w M. wkurwiam a tu co?!
CO?!
Co masz na swoje usprawiedliwienie?!
Hem?!
Co?!
Wkurwiłaś mnie...
<3
OdpowiedzUsuńMel
Cudowny rozdział :*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! ♡
OdpowiedzUsuńWpadniesz do mnie? :)
loveme-opowiadanie.blogspot.com
Genialny 😍💖
OdpowiedzUsuńCzemu ucielas w takim momencie ;( Z kim on sie calowal ???? Jak tak mogl po tym wszystkim co razem przeszli !!! Po tych wszystkich wyznaniach !!! Leon ty swinio!!! Chce juz nexta i Violke ktora dusi Leona ;)
OdpowiedzUsuńZamorduję cie!
OdpowiedzUsuńJak mogłaś?
Ja tu chciałam seksy Leonetty i z tego nici ;-;
Aaale dlaczego Leon zrobił coś tak strasznego? O.O Bo ja nie czaję! -.-
Oprócz tej zdrady (czyli pocałunku Verdasa z tą szmatą -.-) rozdział fantastico *-*
Czekam niecierpliwie na next :3
Kocham
Całuje
Pozdrawiam ;*
Natalka ❤❤❤❤