wtorek, 21 czerwca 2016

Rozdział 2:Zaktualizował

 -Widziałam go,przysięgam!-krzyczę w stronę blondynki. Ona wzdycha i bierze moja dłoń. Śmieje się cicho pod nosem i kręci głową.
-Masz zwidy,Violka. Co cię tak raptem wzieło na tego Leona? Jeszcze wczoraj byłaś normalna,a teraz? Jakoś dziwnie się zachowujesz. nie podoba mi się to.
Na twarzy Ludmiły pojawia się ogromny grymas. Jak blondynce coś nie pasuje,mówi o tym szczerze. Ona taka już jest i nic tego nie zmieni.
-Trudno mi z tym! Musisz to zrozumieć!-piszczę. Chowam twarz w burzy,rozchłystanych włosów. Jęczę. Mam dosyć. Mam dosyć tego,że nigdy już się do niego nie przytule.A  może uciekł? Nie,przecież umarł. Był pogrzeb. On nie żyje,a Ludmiła ma racje. Mam zwidy i nic tego nie zmieni.
-Muszę już lecieć. Federico pewnie już na mnie czeka. -mówi w moją stronę i odchodzi. W pewnym momencie zatrzymuje się i podbiega. -A może chcesz zjeść z nami?

-Nie gadaj bzdur,Fede. -mówię w stronę włocha.Patrzę zniesmaczona na przypalone mięso. Federico chciał zrobić dzisiaj niespodziankę dla Ludmiły i wyskoczyć z kolacją,ale jak zwykle nie wyszło mu i o mało,że nie spalił domu. Ale ważne,że się starał.
-Jestem tobą zawiedziona.-komentuje blondynka nabijając widelec w czarne mięso. Marszczy brwi i podcodzi do kosza. Już po chwili chodzi przy każdym z nas,aby wyrzucił to.
-Przepraszam.-szepcze smutny włoch,a ja się uśmiech. Pocieram ręką o jego plecy. Ludmiła robi to samo. Przyznaję-jest na niego zła,ale chłopak się starał,więc...nie powinna być wściekła na niego.
-To może ty skoczysz do Leona,a my z Lu posiedzimy tu?-rzucam raptem. Czuję wzroki dwójki na sobie. Dopiero po chwili ogarniam,co przed chwilą powiedziałam.
-Przepraszam,ale chyba już pójdę.-mówię i wychodzę. Słyszę tylko krzyki mojej przyjaciółki,abym została.

Ci ludzie to zrobili. Ta banda złoczyńców. To oni zaczęli tą wojnę. On zabił tylko 173 ludzi z ich ekipy.Nas była dwójka. Szczerze-zabiłam 39 ludzi i jak mi się z tym żyje? Mam zamiar rozstrzelać głowę całego przewodniczącego. To oni planowali śmierć mojego męża. Udało im się. Ale nadal tęsknie za tą akcją,za tym wszystkim...potrzebuję tego. Czuję się samotna. Jak chodzę spać. Tak jakby teraz o tym sobie przypomniałam. Teraz,przez ostatnie cztery lata spokojnie żyłam z myślą,że już nigdy sobie o nim nie przypomnę,że już nigdy mi się nie przyśni,że już nigdy o nim nie wspomnę,a tu proszę. Niespodzianka ze strony moje serca.
  Słyszę raptem piosenkę wydobywającą się z mojego telefonu. Podchodzę do miejsca,w którym leży i naciskam zieloną słuchawkę. Słyszę,że to Ludmiła.
-Violetta! Zaraz będę!

Marszczę dziwnie brwi. Już dwadzieścia minut temu blondynka do mnie dzwoniłą i jeszcze nie przyszła. Martwić sie? Nie,pewnie Federico coś zrobił. Nie mija sekunda,a do drzwi mojego domu ktoś dzwoni. Podchodzę i otwieram. Za nimi widzę całą zmartwioną Ludmiłe,ledwo nabierającej powietrza. Wchodzi i staje.
-Znalazłam coś.-zaczyna,a ja dziwnie marszcze brwi. Ona włącza swój telefon. Na ekranie widzę profil Leona Verdasa. W gardle robi mi się momentalnie sucho i spodziewam się smaych złych wiadomości. Ludmiła przewija palcem w dół. Tam pokazuje się napis:

Leon Verdas zaktualizował swoje nowe zdjęcie profilowe.

Może to sprzed kilku lat? Natomiast blondynka dalej zjeżdża palcem w dół. Wtedy robi mi się słabo i ledwo nabieram oddechu.

Data zaktualizowania:wczoraj,21:37

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
EEEEEEE
Beznadzieja?
Dodaje dzisiaj kolejny rozdział,zeby jakby coś nadrobić zaległości,a nie później :D
Ja jeszcze takiego luziku w szkole nie mam,ale to nic.
HEJA
Emily ♥
p.s dla fanów Pretty Little Liars:dzisiaj 1 odc.7 sezonu! 




poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rozdział 1:Ta sama koszula

KILKA LAT PÓŹNIEJ:

-Ludmiła,to wcale nie było śmieszne.-mówię w stronę telefonu. Otrzymuję od blondynki tylko głośny śmiech.-Muszę kończyć.
Naciskam zieloną słuchawkę i odkładam telefon na blat. Podchodzę do szafki. Chwytam z niej zdjecie w pięknej,srebrnej ramce. Przejeżdżam czerwonym palcem po wierzchu. Jego uśmiech. Ten czarujący uśmiech.I ta rana na szyi.
-Violetta!-słyszę krzyk z ogromnego budynku. Zaczynam biec. Wchodzę i wyjmuję pistolet. Chowam sie za regałem i strzelam w nieznajomego. Podbiegam do Leona. Głaszczę go. Dopiero wtedy zauważam ogromne krwawienie z jego szyi.
-Spokojne,kochanie.-szepczę w jego stronę.
Uśmiecham się na samą myśl o tych wszystkich przygodach,które przeżyliśmy. Wykorzysztywałam życie w 100% dopóki nie podłożyli bomby do budynku,w którym się zatrzymaliśmy. To był jego koniec. Przez rok mówiłam do niego przez sen,robiłam specjalnie dla niego,jgo ulubione dania,ale poznałam Ludmiłę. Ona dała mi do zrozumienia,że nie ma co się zamrtwiać stratą męża. Że znajdę kogoś innego. Uwierzyłam jej i mam nadzieję,że nie popełniłam błędu.

-Hejka.-mówię w stronę uśmiechniętej,jak zwykle blondynki. Siadam obok niej na stoliku i stawiam na niego mojego ulubionego shake'a,którego popijam w ciągu dnia. Prowadzę tak jakby "zdrowe życie". Tylko w weekendy bardziej szaleję z jedzeniem. O,tak. Hamburgery,pizza,czekoladki i wiele innych słodyczy oraz fast foodów.
-Hej,kochana. Co tam u ciebie?-pyta,a ja wzdycham. Poprawiam swoją sukienkę i patrzę na nią smutnym wzrokiem.
-Dziś wspominałam.-zamiast ogromnego uścisku słyszę jęk.Co jest? Czyżby moja najlepsza przyjaciółka miała zły humor? A to ci dopiero.
-Ciągle Leon i Leon. Przestań. Powoli mnie to wkurza. Musisz przestać o nim myśleć-bierze moja dłoń do ręki i łagodzi nią. -Koniec. Koniec z Leonem. Leon to przeszłość. Co z tego,że to twój mąż. Co z tego,że zakochaliscie się w sobie. Ale on umarł i spotkasz go dopiero w niebie. Tam w górze.
Palec blondynki wystaje ze złożonej dłoni. Patrzę się na niego. Wskazuje niebo. Uśmiecham się blado. Trudno mi o nim zapomnieć,ale wykonałam już połowę roboty.

-To co? Gdzie chcesz iść? Znam w okolicy kilka miejscówek. Ballando,Highu,Feartu...
Słucham przyjaciółki patrząc się na innych przechodniów. Gdy raptem zauważam mężczyznę. Ta sama,kremowa koszula. Marszczę oczy i juz zupełnie nie słucham mówiącej nadal Ludmiły. Przyspieszam kroku. Nawet ta fryzura.
-Violetta! Gdzie idziesz?!-słyszę krzyk blondynki. Zaczynam biec za tą osobą. Gdy wreszcie gubię ją. Widziałam tylko jak skręcała. Przypominała mi Leona.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki rozdział

Wiem,wiem
Przykkro mi
Niektórzy myśleli,ze Vl miała wypadek samochodowy :D
Ale nie
Ona jakby była w mieszkaniu i raptem kabuum! Wielkie coś uderzyło w nich i noo
Taka akcja te opwoaidanie
A i przez 2 te następne weekendy co bedą nie bedzie rozdziału
Wiec no
wyjaśnniam tylko
Dlatego tak szybko rozdział napisałam :D
Emily ♥

sobota, 18 czerwca 2016

Prolog

Mocniej ściskam dłoń Leona. Posyłam mu szeroki uśmiech. Leżę w tym momencie obok niego z lekko przymrużonymi oczami.
-Pora na wspomnienia.-szepczę wprost jego ucha,a on się śmieje. Parzy na mnie i przejeżdża zimną,drżącą dłonią po moim policzku.
-Wiesz,że to nie koniec.-mówi. W tym momencie czuję tylko malutkie kawałki szkłą otaczające moje ciało. Tak jakbym wirowała pomiędzy nimi. Opadam z hukiem na podłogę. Z mojego nosa cieknie krew,z rąk także.
-Leon!-krzyczę i wstaję. Z początku kręci mi się w głowie i o mało,ze nie padam. Zaczynam rozglądać się po wpół rozwalonym pomieszczeniu.-Leon!-Powtarzam. Nie słyszę nic. Przełykam głośno ślinę i podchodzę do miejsca,w którym się wyłamało. Ignoruję to,że mam lęk wysokości. Schylam się leciutko. Wtedy widzę z daleka mojego lezącego męża na ulicy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej,hej.
Mam nadzieję,że prolog jest zrozumiały
Bo ja go ledwo zrozumiałam
I że się nie wystraszyliście XDDD
Mam taki świetny pomysł na to opowiadanie
Co prawda tak nei do końca,końca,ale początek XDDD
Dobra mam nadzieję,że sie podoba
Jak i epilog :D
Emily ♥

piątek, 17 czerwca 2016

Epilog

To dziś. To dzisiaj mijają 3 lata odkąd dowiedziałam się,że Leon mnie zdradzał. Bolało? I to mocno. Codziennie pożerałam dwa pudełka lodów i trzy paczki moich ulubionych chips'ów. Moje serce cierpiało przez pół roku. Nacierpaiło się zbyt wiele. A on nadal z nią jest i nadal boli mnie to jak widzę ich razem.
 Czasami przechodząc do pobliskiego sklepu widzę ich razem. Trzymają się za ręce i szepczą słodkie słówka. Śmieją i co chwila całują. Kłucie w sercu. To tak bardzo boli. Nihdy czegoś takiego nie czułam.

I tak właśnie oto stoję ubrana w czarną sukienkę. Po moich policzkach spływają łzy. Nie umiem określić swojego nastroju dzisiaj. Kłamał. Mówił,że jest zdrowy,gdy miał raka mózgu. Ukrywał to przed wszystkimi.
-Pan Bóg daje i Pan Bóg zabiera...-słyszę dźwięk księdza. Spuszczam gowę w dół,zakrywając twarz włosami. Wrzucam jedną chusteczkę do torebki. Wtedy czuję czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Od zawsze mówił,że nasz wiązek jest na pokaz,a ciebie kochał.-szepcze,a ja się odwracam. Widzę odchodzącą Sophie.

~~~~~~~~~
Tylko 10 rozdziałów?! Tak :D 
Mam nadzieję,że wam się podoba.
Emily ♥

sobota, 11 czerwca 2016

10:Chce się pogodzić.


Budzę się z kropelkami potu na czole. Opieram ręce na puszystej kołdrze i głęboko dyszę. Patrzę na szatyna. Śpi w objęciach Morfeusza. Włosy naturalnie opadają mu na czoło. Przecieram twarz rękoma. Ten sen był dziwny. Kobieta na rurze? Jezu,Violetta. Co się z tobą ostatnio dzieje. Moje własne sny mnie przerażają. Zamykam oczy,mocno je ściskając i wtedy właśnie przypomina mi sie twarz kobiety. Była bardzo podobna do Sophie. Przestań o tym myśleć Violetta. Przestań,przestań. Mam naprawdę dziwne skojarzenia.
-Leon,obudź się.-szturcham mocno jego ramie. Po mojej minie można uznać,że jestem mocno przestraszona. Powiedzieć mu ten sen,a może raczej nie? -Leon.
-Co?-mówi zaspanym głosem.Odwraca się i jak tylko widzi mnie promiennie się uśmeicha.  Wstaje i narzuca na siebie granatowy szlafrok w kratkę. W tym momencie  wygląda jak stary dziadek.
-Może zaprosimy na dzisiaj Sophie?-pytam,a raczej narzucam propozycję. Szatyn jęczy. Nie zgadza się?
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
Marszczę brwi podejrzanie i podchodzę do niego,łapiąc go za ręce. Patrzę mu prsto w oczy. Zanurzam się w nich.
-Powiedz,proszę. Co się dzieje?-pyta,a on zdenerwowany puszcza moją rękę i drapie się po karku. Spuszcza głowę w dół.
-Nic.-odpowiada.Ja jednak nadal mam zmartwioną minę,a on to widzi.-Dobrze,zaprośmy ją.
-Nie,Leon. Jeżeli masz zamiar zapraszać ją na siłę,to jej nie zaprosimy. Co się pomiędzy wami stało? Chcę wiedzieć Leon. Przecież jesteśmy razem. Powiedz mi prawdę. Bo inaczej się zdenerwuję. Chcę wiedzieć całą prawdę. Teraz,tu i z twoich ust!-krzyczę i mocno ściskam jego rękę.
-Nic.-odpowiada i odchodzi. Nasze dłonie się rozłączają,a ja opadam na łożko. Z moich oczu płyną łzy. Ja to czuję,czuję,że on mnie okłamuje.  I coraz mniej mu ufam.

Stoję przed lustrem. Przypatrowuję się swojemu ciału. Ubrana jestem w czerwoną,wręcz bordową,krótką sukienkę. Na dole jak i pod piersiami ma przezroczyste paski. U dołu jest rozkloszowana. Włosy lekko pofalowane. Usta przejechane czerwoną szminką i mocno natuszowane rzęsy. To ja. Czuję się w tym zestawie sobą. Tylko szkoda,że jestem nadal pokłócona z Leonem. Obraził się,a ja na niego. Trzy godziny temu zadzwonił do Sophie,że zaprasza ją do nas. Chcę się zapewne pogodzić. I dobrze.

-Hej.-rzucam w stronę uśmiechniętej blondynki. Ubrana w długą,szarą sukienkę wchodzi do środka mieszkania. Rozgląda się i natrafia wzrokiem na Leona. Widzę w jej oczach iskierki. Podbiega do niego i przytula. Co dziwne w oczach Leona także widać iskierki. To jest dziwne. Oboje siadają do stołu i nakładają jedzenie na talerz. Nie poczekają na mnie? Ignoruję to i zasiadam obok nich. Oboje rozmawiają bez opanowania i się śmieją. Odchrząkuję. Oczy obojgu ich natrafiają na mnie.
-Jestem tutaj.-mówię,a oni się śmieją. Wstają i kierują się do kuchni. Idę za nimi. Wychylam głowę i rozszerzam oczy.
-Długo będziesz ją tak okłamywał?-pyta i ciągnie szatyna za krawat.
-Tylko kilka tygodni,wytrzymaj skarbie.-zakłada jej kosmyki włosów za ucho i lekko muska jej usta. Ona oddaje pocałunek. Do moich czu napływają łzy,a w gardle robi się sucho.
-Nienawidzę cię.-szepcze głośno i odbiegam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem i ja.
krótki
Ale na temat
Nie chciało czekać mi się miesiąc na dodanie tego rozdziału,bo jak widać 1 kom wam zabrakło
Czy się zawiodłam?
No,jasne!
Będę nadal was torturować!
10 KOMENTARZY=NEXT
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Emily ♥