piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział 1:Przedstawcie się

           Otwieram oczy
                  Nic nie widzę.
                      Ale idę dalej.
                                                 Aby sięgnąć po marzenia
-Hej.-stoję oparta o moją szafkę szkolną, gdy raptem słyszę czyiś nieśmiały głos. To tak jakbym go już kiedyś słyszała....dziwne. Podnoszę głowę w górę i widzę JĄ. Co ona tu robi?
-Francesca!-krzyczę i mocną ją ściskam. Nie widziałyśmy się 5 lat odkąd wyjechała do Włoch. Jak? Jak to możliwe,że tutaj jest? Nigdy mi nie mówiła,że lubi tańczyć,czy śpiewać albo robić remixy piosenek. -Co ty tutaj robisz?!
-Jakiś czas temu odkryłam,że umiem śpiewać.- w tym  momencie  się głośno zaśmiała. -No i przyleciałam. Usłyszałam gdzieś o tej szkole. A ty? Co u ciebie? -uśmiechnęła się szeroko. Jak zwykle była w świetnym nastroju. Kiedyś jak patrzyłam na jej uśmiech,sama się uśmiechałam.
-Jakoś się żyło.-odpowiedziałam.-Nadal nie mogę uwierzyć,że tu jesteś!

-Przedstawcie się.-zaczęła ruda nauczycielka. Siedziała na podłodze tak jak my. Ogółem ona chyba jako jedyna jest najmilszą nauczycielką w tej szkole. Mamy wprowadzajace lekcje do tematu.
-Camila Torres.-dziewczynao tym samym kolorze włosów co nauczycielka,wstała i szeroko,szeroko się uśmiechnęła ukazując rząd zębów. -Uwielbiam śpiewać,tańczyć i w ogóle kocham muzykę.
-Natalia Vidal.-tym razem wstała czarnowłosa dziewczyna  mocno kręconych włosach.  Widać było,że jest dosyć nieśmiała,bo zaczęła się jąkać. -Lubię to co Camila.
Niektórzy się cicho zaśmiali,a ona speszona schowała głowę za plecami swojej przyjaciółki.
-Leon Verdas.-po chwili wstał szatyn. Uśmiechnął się i popatrzył na jakąś blondynkę,która tonęła w rumieńcach.-uwielbiam grać na gitarze,tańczyć i przede wszystkim śpiewać. Kocham muzykę.
-Francesca Cauviglia.-przyjaciółka spojrzała na mnie.-Tańczę,śpiewam,gram na gitarze i uczę się na fortepianie. To tyle.
Wzięłam wdech i wstałam.
-Violetta Castillo. -uśmiechnęłam sie niepewnie w stronę włoszki. -Gram na fortepianie,śpiewam,tańczę.
W tym momencie do środka wpadła blondynka.
-Przepraszam za spóźnienie. -usiadła obok bodajże Leona i przytuliła się do niego. Ubrana była w białą koronkową bluzkę,długi czarny sweter i lekko przytarte jeansy.
-Przedstaw się.-powiedziała ruda nauczycielka. Dziewczyna wstała i uśmiechnęła się sprytnie.
-Nazywam sie Ludmiła Amanda Ferro. Gram na gitarze,fortepianie,pianinie,bębnach,skrzypcach,tańczę i śpiewam.-dumnie usiadła,a Leon uśmiechnął się szeroko w jej stronę.Parsknęłam i spojrzałam na Fran.Ona się tylko do mnie uśmiechnęła.




~~~~~~~~~~~~~~~`
EEEEEEEE
Przeczytałam dawniejszy rozdział 1 i to nie było to
Namieszałam
A więc...macie już ten ten rozdział 1 :D
Emily ♥




środa, 24 sierpnia 2016

Prolog

 Ostatni raz poprawiłam swoje granatowe okulary przeciwsłoneczne i weszłam do ogromnego budynku. Do moich oczu rzuciły się kolorowe ściany,czarne drzwi z niebieskimi paskami i ogromne okna. Na parapetach siedzieli,niektórzy  uczniowie. Jedni się śmiali,drudzy płakali. Stali przy szafkach z różnymi książkami i rozmawiali z kimś. Westchnęłam i powolnym ruchem zapukałam do drzwi gabinetu dyrektora. Po kilku sekundach pociągnęłam mocno klamkę. Nic. Jeszcze raz. Nic. Kurcze,zamknięte. Jak ja teraz dostanę plan? Usiadłam przy gabinecie i skuliłam kolana pod samą brodę,obserwując uczniów. To takie ciekawe. Jedni chodzą w czarnych ubraniach,drudzy w kolorowych. Tak bardzo się różnią,ale jednak jedna rzecz ich łączy-muzyka. Po to właśnie tu jestem. Żeby spełnić swoje marzenie,o wielkiej karierze.




Małe wyjaśnienia.

                                          tak,wiem. Super gif xddd
Eheeeeeeeeeeeem.
Nie mam weny kompletnie na to opowiadanie
I mam pomysł na nowe.
Od ponad miesiąca nie wrzóciłam nowego rozdziału tutaj.
Komentarzy jest coraz mniej.
Może napiszecie czy kontynuować to opowiadanie. (jak tak to będą beznadziejne rozdziały)
czy nowe opowiadanie.
Piszcie.
Cześć.
Emily ♥



poniedziałek, 25 lipca 2016

Wattpad

Hej! Jak niektórzy wiedzą mam konto na wattpadzie i kilka histori na nim,ale niedawno (wczoraj) zrobiłam nową książkę o Leonettcie (moją pierwszą na wattpadzie,jeżeli chodzi o Leonettę) i chciałabym was powiadomić o tym :) Czeesć!
Emily ♥

poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 4:Matką zmarłego męża

 -Czyli jest pani matką mojego zmarłego męża.-szepczę. Moje dłonie zaczynają się pocić. Czuję się jakby krew nie dopływała mi do mózgu,a ja umieram z ciekawości o tym,gdzie w tym momencie jest mój mąż. Czy naprawdę nie żyje,czy się ukrywa.
-Kiedy ostatnio pani się z nim kontaktowała? -pytam raptem,ale widzę,że kobieta robi się czerwona. Tak jakby coś się w niej gotowało. Zdenrwowała się.
-Mój drugi syn nie żyje?! Nie rozumiem już nic! Mogłam dać mu inne imię,ale mój mąż tak zadecydował! -zaczęły krzyczeć. Pierwszy raz słyszałam jak stara babcia krzycze. I to tak głośno. Jestem pod wrażeniem,że ją jeszcze gardło nie boli. -Proszę cię,abyś wyszła!
Poczułam jak jej dłoń popycha mnie w stronę drzwi. Po chwilę jestem już na podwórku.

                                                    ROZDZIAŁ 4

-Ludmiła! Ty nic nie rozumiesz! Musimy się do niej włamać! -krzyczałam na cały dom. Krew w moich żyłach strasznie pulsowała. Byłam tak podekscytowana. Znowu wróci stara Violetta. Ta niebezpieczna,pełna wyzwań.
-Czemu nie mozemy normlanie wejść?-pyta i marszczy brwi. Rozkłada się wygodniej na moim puchowym fotelu w kolorze mięty.Patrzę na jej dwa warkocze splecione z jej pięknych blond włosów. Umówiła się dziś na kolację z rodzicami,ale gdy do niej zadzwoniłam i wszystko opowiedziałam,odwołała ją.
-Nie wpuści nas!-odpowiadam znowu krzycząc. Za dużo emocji,jak na jeden dzień.
-Okay. Zgadzam się,ale to tylko dlatego,że jesteś moją przyjaciółką.-mówi spokojnie,a ja uśmiecham się szeroko i mocno ją ściskam,przytulając ją.

Czemu akurat postanowiłam włamać się do tego domu? Czuję,że ta kobieta ma wiele tajemnic. A ja chcę się dowiedzieć co stało się z moim zmarłym mężem. Czekaj,czekaj. Może i żyjącym mężem.
-Co to?-szepczę,gdy widzę ogromną skrzynię. Jest cała zakurzona i w brązowym kolorze. Otwieram ją powoli. Ściskam mocno zęby,gdy słyszę pisk otwierającego się przedmiotu. Patrzę w jej głąb. Dostrzegam tam różne dokumenty. Niektóre są lekko przypalone,pogniecione albo nawet poszarpane na różne kawałeczki i sklejone taśmą. Biorę jeden z nich do ręki.

Leon Verdas. Data ur. 14 marca 1993 r. 21:38
Leon Verdas. Data ur. 14 marca 1993 r. 21:40

Gdy tylko widzę ten ogromny napis zamieram. Odkładam ją do skrzyni i ponownie zamykam. Moje nogi całe się rzęsą i ledwo co siedzę na podłodze. Chowam twarz w dłoniach i głęboko oddycham. Co to kurde jest? Dwóch Leonów?
-Ludmiła.-mówię raptem. Po moim poliku spływają łzy. Blondynka przybiega do mnie. W ręce trzyma jakiś kluczyk. Gdy tylko widzi mnie całą roztrzęsioną przytula mnie mocno. Głaszczę mnie swoimi szorstkimi dłońmi. Dzisiaj zapomniała nałożyć swój ulubiony krem do rąk i są strasznie suche. (Tak podejrzewam) Gdy dziewczyna kończy mnie przytulać pokazuje mi kluczyk. A raczej dwa.
-Znalazłam je. Leżały na kanapie. Zobacz tylko to.
Do jednego z kluczyków przyczepiona była karteczka:

KLUCZ DO STRYCHU.

-Idziemy?-pyta mnie Ludmiła,na co ja potakuję głową. Wstaję i biorę głęboki wdech. Chwytam jej rękę i obie kierujemy się na strych.

Wchodzimy do wielkiego miejsca. Tam widzę różne plakaty z oper,teatrów. Dowiedziałyśmy się z Ludmiłą,że matka Leona śpiewała w operze,a ojciec grał w teatrze.
-Zobacz.-mówi Ludmiła i wskazuje ogromne zdjęcie powieszone na ścianie. Jest tam  dwójka niemowląt. Identycznych niemowląt. Czyli w takim razie Leon ma brata bliźniaka? I wtedy usłyszałyśmy czyjeś chrząkanie. Spojrzałyśmy na siebie spanikowane. Ludmiła pociągnęła mnie do jakiejś szafy. Przez malutką szparkę widziałam chodzącą po pomieszczeniu kobietę. Raptem zagrała jakaś muzyczka. Staruszka podeszła do swojego telefonu i parsknęła.
-Leon-czyta i naciska zieloną słuchawkę.

-Cześć. Tak mam wszystko. Już jutro? Możemy przełożyć te spotkanie? Kawiarnia przy Weel Strout. Pasuje? Na za tydzień.O 12. Dobrze,cześć. 

Wkłada telefon do kieszeni swojego szarego,długiego swetra i wychodzi. Gdy tylko słyszymy trzaskanie drzwi wychodiz z pędem z szafy i oddychamy głęboko patrząc na siebie.
-Już wiem co będę robić za tydzień. I ty mi w tym pomożesz,Ludmiła.

                                            TYDZIEŃ PÓŹNIEJ:
Siedzę obok Ludmiły na różowej sofie. Obie rozłożyłyśmy nad sobą gazety i kątem oka spoglądam czy te dwie osoby nie weszły do środka przytulnej kawiarenki. Zamówiłam z Ludmiłą kawę i już po dwóch minutach dotarła na nasz stół. I wten słyszę stukanie czyiś obcasów. Wchodzi staruszka. Zasiada na jednym ze stolików obok faceta,ktry także wykorzystał naszą metodę-zasłonił swoją twarz gazetą.
-To ty,Leon?-odzywa się. Tajemnicza osoba odsłania twraz gazetą. Gdy tylko go widzę. Cała zaczynam się trzęść. Krew pulsuje mi mocno i głowa zaczyna boleć. CIary na moim ciele nie mogą zniknąć. Właśnie go widzę. Leona. Mojego męża.

~~~~~~~~`
Ołł yeah!
Mogłam dodać wcześniej,ale byłam trochę zajeta i wgl. Troche zawiedziona jestem. Pod poprzednimm rozdziałem było tylko 5 kom. Dlatego dzisiaj
9 KOMENTARZY=NEXT
POWODZENIA!
Uwielbiam te szantaże!
Emily ♥


piątek, 8 lipca 2016

Rozdział 3:Chyba zwariowałaś

-Co?-szepczę sama do siebie. Ludmiła wyłącza telefon i mocno mnie ściska. Czy to oznacza,że mój MĄŻ żyje? Czy to znaczy,że mogę go znaleźć. Czy to znaczy,że to on...to on wtedy szedł? Ale widziałam jego śmierć byłam na pogrzebie. Nic nie rozumiem. A może to sen? Szczypię się mocno po czym syczę z bólu. Bolało. Jeszcze raz. Muszę się obudzić. Może ktoś mnie poleje zimną wodą? Wstanę z łóżka i pójdę zaparzyć moją ukochaną herbatę. To przeciez musi być sen. Takie rzeczy nie zdarzają się w realnym świecie. Wierze w to. Całym moim ciałym i sercem,że to sen,a Leon jest szczęśliwy tam na górze.Że patrzy na  mnie w tej chwili i sam śmieje się do siebie z mojego głupiego snu. No,bo to jest sen. Wierzę w to. Ponownie się szczypię. Nic.
-Przestań.-mówi blondynka. Patrzy na mnie zaszklone oczy i głaszcze ręką moje włosy. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
-Jego koledzy mają dostęp do jego konta i tyle. mówię otwracie i wydostaję sie z ramion przyjaciółki. Wzdycha i bierze telefon do ręki,który przed chwilą odłożyła i wychodzi. Przy drzwiach rzuca tylko:
-Rosedge 21 mieszkania 6.


Marszczę brwi. O co chodziło Ludmile? Kojarze ten adres. To takie dziwne. Takie jakby deja vu. Biorę mój beżowy płaszcz i wychodzę z domu. Uśmiecham się do Petera. To sklepikarz w moim ulubionym warzywniaku. Przyspieszam kroku. Tutaj. Klikam podrapaną 6 i słyszę pisk.
-Kto tam?-ten głos. Znam ten głos. Czy to kolejne deja vu? Ja już to kiedyś słyszałam.-Halo?Ktoś tam jest? Proszę się odezwać!
Przełykam głośno ślinę i odzywam się.
-Z tej strony Violetta Castillo. Mogłaby mnie pani wpuścić? To ważne.


Przełykam gorącą ciecz i odstawiam an szklany stolik.
-Moja przyjaciółka podała mi ten adres. Czy mogłaby mi pani się przedstawić? Wiem,to głupie,ale prawdopodobnie mój zmarły mąż żyje. I coś czuje,że jest mi pani w tym potrzebna.
Zamiast gromkich oklasków słyszę nieznośny śmiech. Kobieta,a raczej staruszka odstawia udekorowaną oraz pozłacaną filiżankę na stolik.
-Ile ty masz lat dziecko? Przychodzisz do nieznanej ci osoby i prosisz ją o przysługę? Chyba zwariowałaś. Na świecie nie jest nic za darmo.
Siada obok mnie i włącza mały telewizor. Widać na nim różne,kolorowe szlaczki. Patrzę w ekran.

Witamy w dzisiejszych wiadomościach!

Siwa staruszka parska śmiechem i wyłącza malutki telewizorek. Ja wzdycham.
-No,bo ja tak jakby źle się pani przedstawiłam.-biorę ostatniego łyka herbaty.-Bo ja tak bardziej to nazywam się Violetta Verdas.
Zaciskam zęby,gdy widzę,gdy filiżanka wylatuje z rąk staruszki.
-Ale mój syn nie jest żonaty.

~~~~~~~~~~~~~~~`
Na wstępie:
DŁUGO MNIE NIE BYŁO BLABLABLA
WAKACJE!
HELOŁ!
Kolonie! Heloł! 
No wlaśnie!
Tyle
Emily ♥

wtorek, 21 czerwca 2016

Rozdział 2:Zaktualizował

 -Widziałam go,przysięgam!-krzyczę w stronę blondynki. Ona wzdycha i bierze moja dłoń. Śmieje się cicho pod nosem i kręci głową.
-Masz zwidy,Violka. Co cię tak raptem wzieło na tego Leona? Jeszcze wczoraj byłaś normalna,a teraz? Jakoś dziwnie się zachowujesz. nie podoba mi się to.
Na twarzy Ludmiły pojawia się ogromny grymas. Jak blondynce coś nie pasuje,mówi o tym szczerze. Ona taka już jest i nic tego nie zmieni.
-Trudno mi z tym! Musisz to zrozumieć!-piszczę. Chowam twarz w burzy,rozchłystanych włosów. Jęczę. Mam dosyć. Mam dosyć tego,że nigdy już się do niego nie przytule.A  może uciekł? Nie,przecież umarł. Był pogrzeb. On nie żyje,a Ludmiła ma racje. Mam zwidy i nic tego nie zmieni.
-Muszę już lecieć. Federico pewnie już na mnie czeka. -mówi w moją stronę i odchodzi. W pewnym momencie zatrzymuje się i podbiega. -A może chcesz zjeść z nami?

-Nie gadaj bzdur,Fede. -mówię w stronę włocha.Patrzę zniesmaczona na przypalone mięso. Federico chciał zrobić dzisiaj niespodziankę dla Ludmiły i wyskoczyć z kolacją,ale jak zwykle nie wyszło mu i o mało,że nie spalił domu. Ale ważne,że się starał.
-Jestem tobą zawiedziona.-komentuje blondynka nabijając widelec w czarne mięso. Marszczy brwi i podcodzi do kosza. Już po chwili chodzi przy każdym z nas,aby wyrzucił to.
-Przepraszam.-szepcze smutny włoch,a ja się uśmiech. Pocieram ręką o jego plecy. Ludmiła robi to samo. Przyznaję-jest na niego zła,ale chłopak się starał,więc...nie powinna być wściekła na niego.
-To może ty skoczysz do Leona,a my z Lu posiedzimy tu?-rzucam raptem. Czuję wzroki dwójki na sobie. Dopiero po chwili ogarniam,co przed chwilą powiedziałam.
-Przepraszam,ale chyba już pójdę.-mówię i wychodzę. Słyszę tylko krzyki mojej przyjaciółki,abym została.

Ci ludzie to zrobili. Ta banda złoczyńców. To oni zaczęli tą wojnę. On zabił tylko 173 ludzi z ich ekipy.Nas była dwójka. Szczerze-zabiłam 39 ludzi i jak mi się z tym żyje? Mam zamiar rozstrzelać głowę całego przewodniczącego. To oni planowali śmierć mojego męża. Udało im się. Ale nadal tęsknie za tą akcją,za tym wszystkim...potrzebuję tego. Czuję się samotna. Jak chodzę spać. Tak jakby teraz o tym sobie przypomniałam. Teraz,przez ostatnie cztery lata spokojnie żyłam z myślą,że już nigdy sobie o nim nie przypomnę,że już nigdy mi się nie przyśni,że już nigdy o nim nie wspomnę,a tu proszę. Niespodzianka ze strony moje serca.
  Słyszę raptem piosenkę wydobywającą się z mojego telefonu. Podchodzę do miejsca,w którym leży i naciskam zieloną słuchawkę. Słyszę,że to Ludmiła.
-Violetta! Zaraz będę!

Marszczę dziwnie brwi. Już dwadzieścia minut temu blondynka do mnie dzwoniłą i jeszcze nie przyszła. Martwić sie? Nie,pewnie Federico coś zrobił. Nie mija sekunda,a do drzwi mojego domu ktoś dzwoni. Podchodzę i otwieram. Za nimi widzę całą zmartwioną Ludmiłe,ledwo nabierającej powietrza. Wchodzi i staje.
-Znalazłam coś.-zaczyna,a ja dziwnie marszcze brwi. Ona włącza swój telefon. Na ekranie widzę profil Leona Verdasa. W gardle robi mi się momentalnie sucho i spodziewam się smaych złych wiadomości. Ludmiła przewija palcem w dół. Tam pokazuje się napis:

Leon Verdas zaktualizował swoje nowe zdjęcie profilowe.

Może to sprzed kilku lat? Natomiast blondynka dalej zjeżdża palcem w dół. Wtedy robi mi się słabo i ledwo nabieram oddechu.

Data zaktualizowania:wczoraj,21:37

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
EEEEEEE
Beznadzieja?
Dodaje dzisiaj kolejny rozdział,zeby jakby coś nadrobić zaległości,a nie później :D
Ja jeszcze takiego luziku w szkole nie mam,ale to nic.
HEJA
Emily ♥
p.s dla fanów Pretty Little Liars:dzisiaj 1 odc.7 sezonu!