-Nigdy nie przestałam być obok ciebie.-słyszę ochrypły głos. Przełykam głośno ślinę. To nie jest w żadnym procencie możliwe. I to w żadnym. Założę się,ze to głupi sen i zaraz się obudzę z kroplami potu na czole. Szczypię się mocno w skórę,ale to nic nie daje. To nie jest sen.
Siwe włosy kobiety otulają mnie. Ręka wędruje po moich plecach.
-Nie możesz tak dalej żyć.-oczy Leona zamykają się. Ciało jest w kompletnym bezruchu. Co ona mu zrobiła?! Odwracam się. Zamieram. Czyli to ona. We własnej osobie. Nie mogę w to uwierzyć. Po moim policzku spływają łzy. Muszę być silna.
Kobieta bierze kciuka i przejeżdża nim po mojej twarzy. Dociera do łez. Jęczy i obraca głową w tył. Czarne pasemka. Nigdy ich nie zapomnę.
-Ale masz fajne włoski! Gdzie je kupiłaś?!-pisnęłam.
-Przefarbowałam. Dodają uroku.-jej uśmiech jest zniewalający. Nie dziwie się dziadkowi.
Od kilku lat żal mi dziadka. Teraz pewnie jest szczęśliwy i błądzi gdzieś. Zabiła go dwa lata temu nożem. Nigdy jej tego nie wybaczę. Moich rodziców także. Najważniejsze osoby w moim życiu. To dziadek nauczył mnie wszystkiego. To rodzice nauczyli mnie,jak żyć.
-Dlatego to twój koniec.-szepcze i zaostrzony nóż wbija w mój brzuch,
Budzę się z kroplami potu na czole. Głeboko dyszę. Jest ciemno. Obracam się. To tylko zły sen. Śniła mi się tylko moja babcia,przepraszam śniła mi się zła kobieta,która zabiła ludzi,których kochałam ponad wszystko. Biorę telefon,który leży na szafce nocnej i patrzę na wyświetlacz. 2:32
Wzdcyham i szukam w kontaktach numeru do Ludmiły. Blondynka szybko odbiera.
-Coś sie stało,Violu?-pyta szaspanym głosem i słyszę ja ziewa.
-Przyjedź. Proszę cię. I to szybko.
Tulę się mocno do ciała blondynki. Obie siedzimy na kanapie.
-Czyli,że śniła ci się....-zaczyna blondynka,a ja tylko potakuję głową. Przykładam głowę do jej klatki piersiowej. Tak bardzo się cieszę,że mam ją przy sobie. Zawsze stanie po mojej stronie,a ona po mojej. Jest dla mnie okropnie ważna,w całym moim życi zanczy wiele. Przeżyła to samo co ja. Jest moją siostrą. Nie mamy rodziców i jestesmy zupełnie same.
-Muszę ci coś powiedzieć.-kieruje się w moją stronę. Otulam sie bardziej puszystym,różowym kocykiem i ziewam. -Chyba się zakochałam.
Mimowolnie siedzę prosto na kanapie i nie leżę już na Ludmile. Okropnie się cieszę,że tak szybko pozbierała się po śmierci Jamie'go.Mocno ją przytulam do siebie.
-Gratulację!-piszczę.-A kto jest tym szczęściarzem?
-Federico Cauviglia. Jest okropnie przystojny i jakiś czas temu przeprowadził się tutaj z Włoch. Poznałam go w parku. Wywaliłam się i pomógł mi wstać.
-A on wie?-pytam,a blondynka wzdycha.
-Nie rozmawialiśmy od tygodnia i boję się,ze kontakt się urwie. -patrzy na mnie smutna. Podaję jej telefon.
-To dzwoń.-podrzucam swoim telefonem,a po chwili on ląduje w rękach blondynki. Śmieje się pod nosem.
-Jest 3 rano. Ty chyba oszalałaś. Nie będę robić z siebie jakiejś idiotki przy takim facecie. Castillo,ty zupełnie oszalałaś.-Drwi i odrzuca telefon. Ja tylko wzdycham.
-Zaryzykuj.
Ludmiła wchodzi podekscytowana do mojego pokoju i zamyka drzwi. Śmieję sie cicho pod nosem i włączam telewizor. na ekranie pojawia się jako pierwszy horror. No,tak. O tych godzinach lecą same straszne rzeczy. Na ekranie widnieje zakrwawiona,mała dziewczynka z roziętymi rękoma. Przechodzą mnie dreszcze i przełączam. Moim oczom widnieje zwykły film-romans. Uśmiecham się i spoglądam w okno. Moje ciało dostaje paraliżu i zaczynam krzyczeć jak oszalała,wrzeszczeć i piszczeć. Ratunku!